Jakbym była lustrem, które zaraz ma się zbić.
Nie mogę wychodzić sama na balkon, albo na dwór bez pozwolenia.
Jak w bańce.
Może wykrzyczenie Tego Wszystkiego rodzinie w twarz było błędem.
Bo teraz codziennie jestem zmuszona o tym rozmawiać. I wtedy mimowolnie lecą łzy.
Ale ma to swoje dobre strony.
Zrobią wszystko żebym nie płakała.
Gdy widzą mnie smutną od razu o tym rozmawiamy przy litrowych lodach.
Myślę, że nie będzie źle.
Szarpanina, którą jak natenczas wygrywam.
Koniec piekła, jesteśmy w czyśćcu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz