Mam dość.
Tym razem bardziej fizycznie, co mnie naprawdę cieszy.
Ale psychicznie trochę też.
Łohoho. Nie ma to jak iść przez całą szkołę na matmę w czasie lekcji i ryczeć jak dzieciak.
No cóż. Nie wytrzymałam.
Teraz z resztą też.
Mama powiedziała, że odeśle mnie do czubków.
Że wszyscy będą mieć spokój.
Że to moje miejsce.
Nawet się nie popłakałam.
Nie mogę spać.
Do późna w nocy.
Jak ja jutro wstanę o 6:30?
2-3h snu i szkoła do 16:30?
No, thanks.
Postaram się zasnąć szybciej.
I walnę sobie kawę z magnezem.
Jeżeli jutro nie zginę z ręki mojej wychowawczyni to dzień zaliczę do udanych.
Byleby tylko przeżyć ten tydzień..
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz