wtorek, 8 maja 2012

Trochę egoistycznie siedzę i nic nie robię.

Dopadł mnie mały kryzys.
Mam dość.
Tym razem bardziej fizycznie, co mnie naprawdę cieszy.
Ale psychicznie trochę też.

Łohoho. Nie ma to jak iść przez całą szkołę na matmę w czasie lekcji i ryczeć jak dzieciak.
No cóż. Nie wytrzymałam.
Teraz z resztą też.
Mama powiedziała, że odeśle mnie do czubków.
Że wszyscy będą mieć spokój.
Że to moje miejsce.
Nawet się nie popłakałam.

Nie mogę spać.
Do późna w nocy.
Jak ja jutro wstanę o 6:30?
2-3h snu i szkoła do 16:30?
No, thanks.
Postaram się zasnąć szybciej.
I walnę sobie kawę z magnezem.

Jeżeli jutro nie zginę z ręki mojej wychowawczyni to dzień zaliczę do udanych.
Byleby tylko przeżyć ten tydzień..





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz