Ostatnio mam takie dziwne wrażenie, że ja muszę być wiecznie nieszczęśliwa, by inni mogli żyć.
A wiec powracam tu.
Dużo czasu minęło jak dla mnie.
No i była też tygodniowa wycieczka, która naładowała mnie energią i wolą życia.
Ho, ho, ho, jak miło, że już w drugi dzień powrotu do szkoły, pewna osoba samą swoją obecnością już mi ją odebrała.
Ten czas pełen był małych zwycięstw.
Cokolwiek robiłam, było to dla zwycięstwa z samą sobą.
Taka motywacja, że potrafię.
Może nie jest jakoś maksymalnie beznadziejnie, ale jest tak, że zaczynam się śmiać ze wszystkiego.
Nawet z tego zamartwiania się w domu o moją osobę, żebym tylko nie wyszła na balkon czy gdzieś i nie zrobiła sobie krzywdy.
Jutro zginę z rąk całej mojej klasy, bo prawdopodobnie przeze mnie nie pojadą nad morze, bo muszą jechać wszyscy.
Także ave moje życie.
Może daję sobie radę sama ze sobą, ale nie z przeszłością.
Tak, wczoraj spojrzałam przeszłości w oczy.
Dziś to przeszłość spojrzała w moje.
Nam obojgu raczej miło nie było.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz