Samotność jest u mnie przecież świadomym wyborem.
Nie chcę obciążać ludzi, nie chcę żeby się martwili (o ile są jeszcze do tego zdolni).
Ale bardzo ciężko patrzy mi się na ludzi, którzy doskonale sobie radzą.
Nie wiem. Nie jestem normalna.
Może po prostu jestem w chuj zazdrosna, że wszyscy dookoła mogą być NORMALNI, a ja jakoś nie?
Akurat najlepszym co może mnie spotkać jak na razie jest wizyta u psychiatry.
O której nie ma mowy, bo nikt nie wie o"tym wszystkim".
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz