Może ktoś tam na górze ma dość tego wyssanego z palca dramatu.
Denny teatrzyk, tylko reżyser pozostaje nieznany.
Albo to samowolka, albo o czymś nie wiemy.
Zawsze piszę tu jak popadam w skrajne uczucia.
Teraz nawet nie wiem co myśleć.
Ale wiem jedno: nie należy oczekiwać od ludzi, że będzie wszystko z nimi OK.
Że chociaż przez chwilę będą trzymać się najprostszej logiki.
No niestety - jak ich nie rozumiałam, tak nie rozumiem nadal.
Samej siebie też nie rozumiem.
Ale długo sama nie pociągnę.
Jak chciałam się od ludzi izolować, tak teraz muszę z nimi przebywać.
Tylko (broń Boże) z takimi, którzy powodują chęć popełnienia Harakiri na miejscu.
Tak czy inaczej miałam ponarzekać na coś innego.
Oj, no bo po prostu.. zawiodłam się.
Bo choć w jednej sprawie było dobrze.
Ale jednak zawsze musi się coś zjebać.
Powiem tyle. Nie mam zaufania do ŻADNEGO z was.
Dlaczego? Nie wiem. Może dlatego, że nawet małe detale mogą przesądzić o tak ważnej sprawie.
Nie było was wszystkich kiedy chciałam po prostu wcisnąć przycisk autodestrukcji na moim ciele (chociaż go nie mam i nigdy mieć nie będę).
Wiele to się nie zmieni.
Zimne podejście do sprawy.
Skupienie się na własnych.
Nie wasza wina. To w końcu ja jestem tą popieprzoną Tam, w środku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz