I stało się. Od nowa. Wszystko.
Kolejne bezsensowne wpisy, z mojego bezsensownego życia.
Nawet nie wiecie jak trudno mi było to, jak gdyby nigdy nic, wykasować.
W końcu to była dość ważna część mojego życia.
Ale ja tak nie umiem.
Wpadam Tam coraz głębiej i nie mogę patrzeć, że kiedyś było lepiej.
Nie dziś. Nie teraz.
Oficjalnie się poddaję.
Nie chce mi się nawet walczyć o swoje życie. Normalne życie.
Wpadam w czarną otchłań, nie widzę drogi powrotnej.
Nawet takie małe detale podcinają mi skrzydła.
Nie uśmiecham się szczerze.
I kto mnie dobrze zna ten wie, że szczerze uśmiecham się tylko gdy widnieją dołeczki.
Albo gdy w jakikolwiek sposób świecą mi się oczy.
Jak dawno tego nie było.
Skłonności do neurotyzmu? Zawsze spoko.
Ma samokrytyka nie zna granic.
Nawet tu, pisząc ciągle osobie czuję się egoistką i beznadziejnym człowiekiem - pomimo tego, że to mój blog.
Boję się. Cholernie się boję, że zrobię coś i nikt mnie nie powstrzyma.
Coś głupiego i w dodatku nieodwracalnego.
Słowa nie mogą tego opisać. Bynajmniej ja takich nie znam.
Boże, daj mi siłę, którą mi niedawno odebrałeś.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz